Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2025

Pożegnania, certyfikaty i ostatnie chwile w Palmie

Obraz
 Pożegnania, certyfikaty i ostatnie chwile w Palmie Miejsce: Palma de Mallorca Temperatura: 30°C Nastrój: Wzruszone, spełnione Nadszedł ten moment, którego trochę się spodziewałyśmy, a trochę nie chciałyśmy dopuścić do myśli. Ostatni dzień kursu. Rano jeszcze ostatnie zajęcia, powtórki, trochę śmiechu, a potem oficjalne zakończenie. Każda z nas dostała certyfikat ukończenia kursu — z naszym imieniem, poziomem, podpisem nauczycielki. Niby to tylko papier, ale patrząc na niego, naprawdę poczułyśmy dumę z tego, ile przez te dni się nauczyłyśmy. Było też pożegnanie z koleżankami z grupy. Trochę zdjęć, wymiana kontaktów, obietnice, że jeszcze się spotkamy. Choć znałyśmy się krótko, zdążyłyśmy się zżyć — w końcu razem dzieliłyśmy pierwsze nieporadne zdania po hiszpańsku. Po południu zrobiłyśmy ostatni spacer po Palmie. Weszłyśmy jeszcze do kilku sklepów, kupiłyśmy drobne pamiątki: wachlarze, przyprawy, magnesy. Chciałyśmy zachować coś więcej niż tylko wspomnienia. Wieczorem, sied...

Smaki po hiszpańsku i morski relaks

Obraz
 Smaki po hiszpańsku i morski relaks Miejsce: Palma de Mallorca Temperatura: 31°C Nastrój: Spokojne, zadowolone Dzisiejsze zajęcia były zdecydowanie w naszym stylu — temat: jedzenie. Uczyliśmy się słówek związanych z produktami spożywczymi, posiłkami i zamawianiem w restauracji. Od podstaw, jak pan , queso , aceite de oliva , po całe wyrażenia: — ¿Qué desea comer? — Me gusta el pescado. — Prefiero fruta para el postre. Ćwiczyłyśmy też, jak opisywać smaki i zwyczaje kulinarne. Zrobiło się aż trudno skupić, bo od samego słuchania o tapas i paella zaczęło nam burczeć w brzuchach! Po lekcjach nie planowałyśmy nic wielkiego — po prostu spacer, trochę luzu i odpoczynku. Poszłyśmy nad morze, usiadłyśmy na murku z widokiem na wodę. Wiatr, szum fal, słońce na twarzy. Przechadzałyśmy się promenadą, obserwując ludzi, zaglądając do małych sklepików z pamiątkami. Bez pośpiechu, bez planu — po prostu chłonąc miejsce i chwilę. Dziś wracamy do mieszkania spokojniejsze, z głową pełną n...

Ubrania, zakupy i zagubione w uliczkach

Obraz
   Ubrania, zakupy i zagubione w uliczkach Miejsce: Palma de Mallorca Temperatura: 30°C Nastrój: Wyluzowane, ciekawe świata Dzisiejsze zajęcia upłynęły nam pod znakiem mody i zakupów. Uczyliśmy się nazw ubrań, kolorów, a także tego, jak powiedzieć, co kupujemy. Od prostych rzeczy jak camiseta (koszulka), pantalones (spodnie), po bardziej szczegółowe jak vestido de verano czy chaqueta ligera . Ćwiczyłyśmy pytania i odpowiedzi: — ¿Cuánto cuesta esta falda? — Me gustaría comprar unos zapatos. Miło było połączyć naukę z czymś, co naprawdę może się przydać — w końcu sklepy tu kuszą na każdym kroku. Po lekcjach wybrałyśmy się na spacer po mieście. Tym razem bez konkretnego celu — po prostu chciałyśmy pobłądzić po wąskich uliczkach Palmy. Kręte alejki, kolorowe okiennice, małe sklepy z lokalnymi produktami. Czasem nagle wychodziłyśmy na mały plac pełen zieleni, czasem trafiałyśmy na ukrytą kawiarenkę. To był spokojny dzień, bez wielkich atrakcji, ale właśnie przez to wyj...

„Hay”, „está”, „es” i podziemia Majorki

Obraz
 Dzień siódmy — „Hay”, „está”, „es” i podziemia Majorki Miejsce: Palma de Mallorca Temperatura: 32°C Nastrój: Zaintrygowane, trochę zmęczone, ale zadowolone Kolejny dzień w szkole — coraz bardziej czujemy, że hiszpański zaczyna się układać w całość. Dziś ćwiczyłyśmy czasowniki „hay”, „está” i „es”. Niby drobne rzeczy, a jednak różnica jest spora: — Hay una catedral en Palma. — La catedral está en el centro. — La catedral es impresionante. Takie zdania układałyśmy jedno po drugim, aż w końcu zaczęło wychodzić naturalnie. Sara powiedziała, że właśnie w takich detalach widać, kto naprawdę zaczyna myśleć po hiszpańsku. Po lekcjach nie wracałyśmy od razu do mieszkania. Tym razem czekała nas wycieczka trochę dalej — do słynnych jaskiń na Majorce. W środku chłodno, wilgotno, a dookoła setki stalaktytów i stalagmitów. Gra świateł na kamiennych ścianach, podziemne jeziorka… Wszystko wyglądało trochę jak z innego świata. Słuchałyśmy przewodnika, próbując wyłapywać słowa po hiszpańs...

Ameryka, gotyckie mury i chłód katedry

Obraz
 Dzień szósty — Ameryka, gotyckie mury i chłód katedry Miejsce: Palma de Mallorca Temperatura: 31°C Nastrój: Ciekawskie, spokojne Szósta lekcja za nami! Dziś na zajęciach zrobiło się międzynarodowo — uczyłyśmy się nazw krajów, narodowości i języków. Dużo uwagi poświęciliśmy Stanom Zjednoczonym. Powtarzałyśmy, jak powiedzieć „Soy de Estados Unidos”, jakie są poszczególne stany, jak opowiadać o swoim pochodzeniu. Zaskakujące, ile nowych słów przychodzi z tak prostego tematu! Po lekcjach zamiast iść od razu coś zjeść, postanowiłyśmy zrobić sobie małą wycieczkę. Skierowałyśmy kroki do słynnej katedry w Palmie — La Seu. Znaliśmy ją już z pocztówek, ale zobaczyć ją na żywo to zupełnie co innego. Te potężne gotyckie mury, witraże, gra świateł i cienia… W środku panował przyjemny chłód, który po gorącym dniu był jak wybawienie. Przeszłyśmy się między ławkami, podziwiając detale. Próbowałyśmy też rozszyfrować niektóre opisy po hiszpańsku — kolejny mały trening. Wieczorem już spokojni...

Dzień piąty — Test, owoce morza i małe zwycięstwa

Obraz
  Dzień piąty — Test, owoce morza i małe zwycięstwa Miejsce: Palma de Mallorca Temperatura: 30°C Nastrój: Dumne z siebie, głodne (nie tylko wiedzy). Dziś zrobiło się trochę poważniej — rano czekał nas pierwszy test cząstkowy na kursie hiszpańskiego. Odmiana czasowników, podstawowe zwroty, rozumienie ze słuchu… Stres był, ale pozytywny. Kiedy usiadłyśmy nad kartkami, okazało się, że jednak coś potrafimy. I to całkiem sporo! Z każdym dniem coraz lepiej rozumiemy język — i coraz odważniej go używamy. Nie tylko w klasie, ale też na ulicy, w sklepie, w kawiarni. Dziś Sara powiedziała, że zrobiłyśmy duży postęp — i my to też czujemy. Po zajęciach postanowiłyśmy uczcić ten mały sukces czymś wyjątkowym. Wybrałyśmy się do lokalnej restauracji specjalizującej się w owocach morza. Ciepły wieczór, widok na port, a na stole — calamares a la plancha , grillowane krewetki i mule w białym winie. Do tego świeża bagietka, cytryna i domowe alioli . Jedzenie było obłędne. Ale jeszcze lepsze ...

Dzień czwarty — Czasowniki, rekiny i kolory oceanu

Obraz
  Dzień czwarty — Czasowniki, rekiny i kolory oceanu Miejsce: Palma de Mallorca, Oceanarium Temperatura: 29°C Nastrój: Zaskoczone, trochę zmęczone, ale pełne wrażeń. Czwarty dzień kursu zaczęłyśmy z głowami pełnymi... czasowników. Na dzisiejszych zajęciach ćwiczyliśmy odmianę — los verbos en presente — i choć momentami robiło się intensywnie, to czułyśmy, że zaczynamy składać pierwsze, bardziej złożone zdania. Sara cierpliwie tłumaczyła różnice między hablar , comer a vivir i nagle wszystko zaczęło mieć sens. Jeszcze kilka dni temu odmiana wydawała się czarną magią, a teraz... coś już potrafimy! Po zajęciach postanowiłyśmy zobaczyć coś zupełnie innego — oceanarium w Palmie. Szczerze? Nie spodziewałyśmy się, że zrobi na nas aż takie wrażenie. Ogromne zbiorniki, kolorowe ryby, meduzy wyglądające jak stworzenia z innej planety i… rekiny! Przechodząc przez tunel z wodą nad głową, naprawdę czułyśmy się jakbyśmy były częścią podwodnego świata. Chwilami trudno było oderwać wzr...

Dzień trzeci — Wąskie uliczki, zapach pomarańczy i nowe słowa

Obraz
  Dzień trzeci — Wąskie uliczki, zapach pomarańczy i nowe słowa Miejsce: Palma de Mallorca, Stare Miasto Temperatura: 31°C Nastrój: Zafascynowane, trochę zmęczone, ale szczęśliwe. Trzeci dzień i kolejna mała przygoda za nami. Po porannych zajęciach — znowu całych po hiszpańsku! — ruszyłyśmy odkrywać Stare Miasto w Palmie. A jeśli chodzi o naukę… Powoli zaczynamy zauważać pierwsze efekty. Na zajęciach z Sarą łapiemy już nie tylko pojedyncze słowa, ale całe zwroty. Coraz częściej łapiemy się na tym, że nie musimy wszystkiego tłumaczyć na polski — zaczynamy po prostu rozumieć . Nawet na ulicy czy w kawiarni próbujemy zamawiać po hiszpańsku, czasem nieporadnie, ale z uśmiechem. Stare Miasto w Palmie okazało się labiryntem wąskich uliczek, które pachniały kawą, świeżym chlebem i… pomarańczami. Co chwilę trafiałyśmy na maleńkie placyki ukryte między kamienicami, z małymi fontannami i drzewkami cytrusowymi. Najbardziej zachwyciły nas stare, drewniane okiennice, kolorowe kafelki ...

Dzień dwunasty i ostatni - Dublin

Obraz
To już ostatni dzień mojego kursu i zarazem całej tej inspirującej przygody. Dzisiejsze zajęcia poświęcone były tematom związanym z nagrywaniem materiałów z ekranu, szczególnie w kontekście flipped lessons – czyli odwróconej klasy. To bardzo praktyczne i przydatne narzędzie, które z pewnością wykorzystam w swojej pracy. Podsumowaliśmy również cały kurs – odbyło się course review oraz omówienie wskazówek dotyczących dalszego rozwoju i budowania sieci kontaktów (networking). To był wartościowy czas: pełen nauki, wymiany doświadczeń, inspiracji i nowych znajomości, które – mam nadzieję – zaowocują w przyszłości. Po zajęciach, w oczekiwaniu na wieczorny lot do Polski, postanowiłam maksymalnie wykorzystać ostatnie chwile w Dublinie. Odwiedziłam St. Audeon’s Church – najstarszy zachowany średniowieczny kościół w mieście, który urzekł mnie swoją surowością i klimatem dawnych wieków. Następnie udałam się do Phoenix Park. W ten wyjątkowo upalny dzień nie mogłam sobie odmówić chwili odpoczynku n...

Dzień jedenasty - Dublin

Obraz
Dzisiejszy dzień na kursie w Dublinie poświęcony był aplikacjom edukacyjnym wspierającym rozwój kompetencji zgodnie z Bloom’s Digital Taxonomy. Zajęcia były bardzo inspirujące i pełne praktycznych narzędzi, które z powodzeniem można wykorzystać na różnych etapach edukacji – od zapamiętywania, przez rozumienie, aż po tworzenie. Poznałyśmy między innymi aplikacje wspierające analizę i ocenę, takie jak Padlet, Canva, Quizlet czy Mentimeter, a także te umożliwiające kreatywne tworzenie treści – jak Book Creator czy Adobe Express. Po kursie wybrałam się na wycieczkę do Irlandii Północnej – był to dzień pełen wrażeń i niezapomnianych widoków. Najpierw odwiedziłam Belfast – miasto o niezwykle ciekawej historii i unikalnym klimacie. Następnie zwiedziłam zamek Dunluce – malowniczo położoną ruinę na klifie, która zapiera dech w piersiach. Prawdziwym ukoronowaniem dnia była Grobla Olbrzyma (Giant’s Causeway) – miejsce magiczne, niemal nierealne, z niesamowitymi formacjami skalnymi, które przyciąg...

Dzień dziesiąty - Dublin

Obraz
Podczas zajęć na kursie skupiliśmy się na temacie „Designing a lesson using technology”. Warsztaty były niezwykle wartościowe – prowadzący pokazali nam konkretne sposoby, jak integrować nowoczesne narzędzia cyfrowe z codzienną praktyką nauczycielską. Dzięki temu pomysły na kreatywne, angażujące lekcje dosłownie zaczęły się same mnożyć! Kolejna część zajęć – „Designing lessons” – pozwoliła nam spojrzeć świeżym okiem na strukturę lekcji i jeszcze lepiej dostosować ją do potrzeb uczniów. Po południu postanowiłam wykorzystać piękną pogodę i wybrać się na wycieczkę nadmorskim szlakiem z Dalkey do Killiney. Trasa była zachwycająca – skaliste wybrzeże i wszechobecna zieleń tworzyły niesamowity klimat. Ten dzień doskonale pokazał, jak cudownie może się łączyć rozwój zawodowy z podróżowaniem i odkrywaniem nowych miejsc.