Dzień trzeci — Wąskie uliczki, zapach pomarańczy i nowe słowa
Dzień trzeci — Wąskie uliczki, zapach pomarańczy i nowe słowa
Miejsce: Palma de Mallorca, Stare Miasto
Temperatura: 31°C
Nastrój: Zafascynowane, trochę zmęczone, ale szczęśliwe.
Trzeci dzień i kolejna mała przygoda za nami. Po porannych zajęciach — znowu całych po hiszpańsku! — ruszyłyśmy odkrywać Stare Miasto w Palmie.
A jeśli chodzi o naukę… Powoli zaczynamy zauważać pierwsze efekty. Na zajęciach z Sarą łapiemy już nie tylko pojedyncze słowa, ale całe zwroty. Coraz częściej łapiemy się na tym, że nie musimy wszystkiego tłumaczyć na polski — zaczynamy po prostu rozumieć. Nawet na ulicy czy w kawiarni próbujemy zamawiać po hiszpańsku, czasem nieporadnie, ale z uśmiechem.
Stare Miasto w Palmie okazało się labiryntem wąskich uliczek, które pachniały kawą, świeżym chlebem i… pomarańczami. Co chwilę trafiałyśmy na maleńkie placyki ukryte między kamienicami, z małymi fontannami i drzewkami cytrusowymi.
Najbardziej zachwyciły nas stare, drewniane okiennice, kolorowe kafelki na fasadach domów i te charakterystyczne, lekko schodzące w dół uliczki, które ciągną się w stronę morza.
Zatrzymałyśmy się na chwilę przy jednej z kawiarni, gdzie spróbowałyśmy ensaimady — tradycyjnego, słodkiego wypieku z Majorki.
Dzień zakończyłyśmy spacerem wzdłuż starych murów miejskich, podziwiając panoramę miasta i portu. Palma ma w sobie coś, co trudno opisać — jest elegancka, ale przytulna. Żywa, a jednocześnie spokojna.
I wiecie co? Im więcej poznajemy tego miejsca, tym bardziej czujemy, że nauka języka to nie tylko lekcje w sali. To każda rozmowa, każdy uśmiech, każda próba zamówienia kawy po hiszpańsku.
Do jutra, amigos. Jutro znów coś nowego!
Komentarze
Prześlij komentarz