Posty

To już jest koniec

Obraz
Nasz pobyt na Malcie nieodwołalnie dobiegł końca. Sliema pożegnała nas słońcem – tuż po ósmej rano było już 18 stopni. Po wylądowaniu w Katowicach przeżyłyśmy istny szok termiczny! Co nam pozostanie po tym pobycie? Przeżyłyśmy istny rollercoaster emocji. Najpierw zjadał nas stres, bardzo się bałyśmy, czy i jak sobie poradzimy w szkole w innej roli niż ta, do której przywykłyśmy na co dzień. Potem pojawili się ludzie – urzekła nas bezinteresowna maltańska życzliwość, dbałość o dobre samopoczucie innych, uważność (nasz najukochańszy kelner z restauracji „Sajgon”!). Ale ludzie to przede wszystkim poznani na kursie przybysze z różnych stron świata. To oni sprawili, że przestałyśmy się tak bardzo bać – byli tolerancyjni, otwarci, wspierający (Yumi, Rai i Cleber... można by wymienić wszystkich!). Dzięki nim poczułyśmy w końcu spokój. Do tego wszystkiego doszła piękna architektura (Valletta, L-Isla) i wspaniała, oszałamiająca wręcz przyroda (Gozo!). Wszystko to spowodowało, że opus

Gozo, czyli najlepsze na koniec

Obraz
Maltę pożegnałyśmy w wielkim stylu. Najpierw w piątkowy wieczór odwiedziłyśmy klub taneczny w Paceville, a następnie w sobotę wybrałyśmy się na Gozo – drugą co do wielkości  wyspę z archipelagu Wysp Maltańskich.   Przez sześć godzin intensywnie zwiedzałyśmy Gozo, podróżując terenowym samochodem wraz z panem Ryszardem – Polakiem, który od siedmiu lat mieszka na tej wyspie. Był on dla nas niewyczerpanym źródłem interesujących informacji na każdy temat: począwszy od sposobu, w jaki Maltańczycy zarabiają na życie, aż po ulubione miejsca do pływania naszego kierowcy (Alicja jak zawsze skorzystała z jednej z jego podpowiedzi). Pan Ryszard pokazał nam najbardziej malownicze zakątki Gozo, docierając swoją terenówką tam, gdzie nie dojeżdżają zazwyczaj autobusy turystyczne. Piękno wyspy, wciąż nieskażonej nadmiernie rozwiniętą infrastrukturą turystyczną, nie wymaga komentarza – zostawiamy Was po prostu ze zdjęciami. A same, z dużym żalem, niestety musi

Czas pożegnań

Obraz
Dzisiejszy dzień upływa nam pod znakiem pożegnań, gdyż w piątek, 15 listopada, zakończyłyśmy nasze zajęcia w szkole językowej IELS. Po pierwszych dwóch blokach zajęciowych, w samo południe, cyklicznie co piątek odbywa się w szkole uroczyste wręczenie certyfikatów tym, którzy aktualnie kończą swój pobyt i kurs. Dziś przyszedł czas i na nas. W tej radosnej chwili towarzyszyli nam nasi klasowi znajomi.  Niesamowite jest to, że w tak krótkim czasie mogłyśmy poznać tyle wspaniałych, życzliwych osób, nawiązać nowe znajomości i relacje, które (mamy nadzieję) będą trwały jeszcze długo. Najbardziej zżyłyśmy się z Rai i Cleberem z Brazylii, Marianą – również z Brazylii, Claudią i Simone z Niemiec czy mieszkającym aktualnie na Cyprze Raybekiem z Czeczenii. Ich poczucie humoru, ciepło, otwartość oraz wyrozumiałość wobec naszych potknięć językowych są dla nas bezcenną wartością, z którą wracamy z Malty. Będziemy tęsknić także za naszym

Ciemna strona Malty

Obraz
W przedostatnim dniu naszego kursu języka angielskiego chcemy wspomnieć o ciemniejszym obliczu Malty. Pisałyśmy niedawno, że w czasie zabawy w klubie czułyśmy się bardzo bezpiecznie, jednak osoby, które przebywają tutaj dłużej, są zdania, że w niektórych miejscach aż roi się od dilerów narkotyków i podejrzanego towarzystwa. Choć same tego nie doświadczyłyśmy, mamy świadomość, że takie miejsca to zapewne codzienność – zwłaszcza w roztańczonym Paceville. To, co nas uderzyło, to także szokująca skala przemocy wobec kobiet. Podczas spaceru wzdłuż promenady mijamy codziennie miejsce poświęcone zamordowanej tutaj niespełna trzy lata temu Polce, Paulinie Dembskiej. Miejsce jej śmierci upamiętniają kwiaty, znicze, a nawet – ławka ze słowami Roberty Metsoli, przewodniczącej Parlamentu Europejskiego IX i X kadencji („We remember Paulina. No horror could extinguish her light. No more excuses. Protect women”).   W Valletcie z kolei wstrząsnęło nami upamiętnienie Daphne Ca

Maltański luz

Obraz
Dzień mile zaskoczył nas zmianą pogody. Po kilku deszczowych dniach, gdy ulice w kilka minut zmieniały się w rwące rzeki, dziś przywitało nas słońce. Wykorzystałyśmy je więc na plażowanie (oczywiście nie zaniedbując obowiązków związanych ze szkołą!).     Plaże w Sliemie są w większości kamieniste, a brzeg przypomina księżycowy krajobraz. Pełno tu uskoków, zagłębień, kanałów, dzięki czemu co krok chce się uwieczniać te widoki na zdjęciach.   Alicja spełniła w końcu swoje marzenie i wykąpała się w morzu. Zapamiętajcie tę datę – 13 listopada jak najbardziej można popływać w maltańskich wodach. Wieczorem wybrałyśmy się na kolejny spacer wzdłuż promenady.  Warto zauważyć, że bliskość morza i przyjazny klimat sprzyja aktywności fizycznej mieszkańców – można spotkać tutaj ćwiczących na przybrzeżnych siłowniach pod gołym niebem czy też tańczące zumbę dziewczęta. Już wiemy, że tego maltańskiego luzu będzie nam w P