Wieża z papieru i czar Barcelony


Dzisiaj na zajęciach czekało nas nietypowe wyzwanie – dostaliśmy 10 kartek papieru, 10 minut na wykonanie zadania i jedno, dość absurdalne na pierwszy rzut oka polecenie: zbudujcie najwyższą wieżę, jaką się da. Bez taśmy, bez nożyczek. Tylko kartki i nasze pomysły.

Z początku było niepewnie – każda z nas miała inny pomysł, probowałyśmy działać, później się lekko wycofywałyśmy. Pojawiło się lekkie zamieszanie, śmiech, a potem… coś kliknęło. Zaczęłyśmy działać razem. Wyszła z tego wieża, która może i nie była najpiękniejsza, ale trzymała pion i imponowała wysokością. Zdobyłyśmy drugie miejsce! Na cztery możliwe:)

To nie było tylko ćwiczenie z papieroplastyki. To była mała lekcja o ludziach – o tym, jak reagujemy pod presją czasu, jak komunikujemy się w różnorodnej grupie, jak rodzą się emocje, frustracje, radości… Refleksji po tym było więcej niż kartek w całym zadaniu. A jeszcze żeby było mało, musiałyśmy na każdej kartce zapisać coś, co nas łączyło. 


A po zajęciach – spacer po barcelońskich uliczkach. I tu, proszę Państwa, nastąpił ten moment, kiedy serce zaczyna bić trochę mocniej. Kamienice w Barcelonie to coś, co trzeba zobaczyć na własne oczy – balkony jak z bajki, fasady pełne detali, kolory, które zachwycają nawet najbardziej wymagających estetów.

Miasto jest czyste, uporządkowane, a jednocześnie żywe, tętniące energią. 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pierwsze dni na Malcie

To nie są wakacje

Kilka słów o szkole