Gozo, czyli najlepsze na koniec
Przez sześć godzin intensywnie zwiedzałyśmy Gozo, podróżując terenowym samochodem wraz z panem Ryszardem – Polakiem, który od siedmiu lat mieszka na tej wyspie. Był on dla nas niewyczerpanym źródłem interesujących informacji na każdy temat: począwszy od sposobu, w jaki Maltańczycy zarabiają na życie, aż po ulubione miejsca do pływania naszego kierowcy (Alicja jak zawsze skorzystała z jednej z jego podpowiedzi).
Pan Ryszard pokazał nam najbardziej malownicze zakątki Gozo, docierając swoją terenówką tam, gdzie nie dojeżdżają zazwyczaj autobusy turystyczne. Piękno wyspy, wciąż nieskażonej nadmiernie rozwiniętą infrastrukturą turystyczną, nie wymaga komentarza – zostawiamy Was po prostu ze zdjęciami. A same, z dużym żalem, niestety musimy się pakować na powrót do Polski…
Komentarze
Prześlij komentarz