Czas pożegnań
Niesamowite jest to, że w tak krótkim czasie mogłyśmy poznać tyle wspaniałych, życzliwych osób, nawiązać nowe znajomości i relacje, które (mamy nadzieję) będą trwały jeszcze długo. Najbardziej zżyłyśmy się z Rai i Cleberem z Brazylii, Marianą – również z Brazylii, Claudią i Simone z Niemiec czy mieszkającym aktualnie na Cyprze Raybekiem z Czeczenii. Ich poczucie humoru, ciepło, otwartość oraz wyrozumiałość wobec naszych potknięć językowych są dla nas bezcenną wartością, z którą wracamy z Malty.
Będziemy tęsknić także za naszymi nauczycielami, szczególnie za pochodzącym z Węgier Peterem – idealnie spokojnym, łagodnym, ale i wymagającym prowadzącym – oraz Ivanem, którego inteligencja, energia, żarty i ciekawe tematy podejmowane w czasie dyskusji na lekcji na długo zapadną nam w pamięć. Wielka różnorodność narodowa tutejszej społeczności szkolnej, postawa tolerancji i otwartości są jej niepodważalnym bogactwem.
Prosto po szkole udałyśmy się na obiad do pobliskiej restauracji, aby uczcić zdobycie naszych certyfikatów. Zdecydowałyśmy się na tradycyjną potrawę maltańską, którą jest… królik. Trzeba przyznać, że danie zaskakuje smakiem. W tradycyjnej formie królik marynowany jest w winie, a następnie smażony lub pieczony i podawany z dużą ilością pysznego sosu.
Alicja dodatkowo uczciła zakończenie zajęć w szkole w swoim stylu, czyli kąpielą w morzu. To już trzeci dzień z rzędu (a jest coraz chłodniej, co – jak widać – absolutnie jej nie przeszkadza), gdy zażywa morskich ablucji.
Wieczór być może da nam jeszcze jedną okazję do małego świętowania. We are going to the party to Paceville.
Komentarze
Prześlij komentarz